Mamy w Polsce coraz więcej dzikich zwierząt (których właścicielem jest Skarb Państwa) i coraz więcej samochodów. Nie mamy jednak przepisów regulujących kwestie odszkodowań za wypadki z ich udziałem.

 

Nie jest to bynajmniej opowieść z gatunku science fiction, zwierząt w Polsce jest z roku na rok coraz więcej, podobnie jak samochodów. I są one (zwierzęta, nie samochody) coraz mniej płochliwe. Jeleń wskakuje na dach Twojego pojazdu. Strach pomyśleć co by było gdyby wskoczył na przednią szybę! Na szczęście nic Ci się nie stało, Twój samochód ma jednak spore wgniecenia w tym dachu i prawdopodobnie najbliższa kontrola drogowa lub zwykły, coroczny przegląd zakończy się zatrzymaniem dowodu rejestracyjnego.

 

Kto za to zapłaci? Gdyby jeleń wybiegł na drogę przed samochodem, a droga jest oznakowana znakiem A-18b (Uwaga, zwierzęta dzikie) sytuacja byłaby jednoznaczna. W tym jednak przypadku zwierzę wyskoczyło z boku pojazdu, zupełnie niespodziewanie i kierujący pojazdem nie miał najmniejszych szans na reakcję, nawet przy zachowaniu szczególnej ostrożności. Jeżeli pojazd był ubezpieczony na taką ewentualność, ubezpieczalnia powinna pokryć koszty naprawy. Choć jeleń to nie sarna - uszkodzenia nadwozia od kontaktu z blisko 200-tonowym zwierzęciem, poruszającym się ze sporą prędkością może zakończyć się orzeczeniem "szkody całkowitej". A gdyby jeleń zamiast na dachu wylądował na przedniej szybie - nikt życia i zdrowia Tobie i Twoim pasażerom nie zwróci! Poza tym jak można wymagać od ludzi żeby ubezpieczali samochody, których wartość jest mniejsza niż składka jaką ubezpieczalnia im wyliczy?!

 

Wyobraź sobie sytuację: Jedziesz samochodem wiejską drogą, mijasz pola, pastwiska, nieużytki, jakiś kawałek lasu. Chociaż dzień zbliża się ku końcowi jest jeszcze widno. Jedziesz ostrożnie, mimo, że droga jest zupełnie pusta. A może raczej - wydaje Ci się, że jest pusta. Nagle, zupełnie niespodziewanie, na Twój samochód wyskakuje jeleń...

 

Zwierzęta w stanie dzikim są własnością Skarbu Państwa, co wynika bezpośrednio z ustawy "Prawo łowieckie" (odnośnie zwierząt łownych) i ustawy o ochronie zwierząt (odnoście pozostałych gatunków). Kiedy szkodę spowoduje zwierzę hodowlane, np. byk czy koń, jego właściciel odpowiada za swojego podopiecznego na zasadach wynikających z Kodeksu Cywilnego. Skarb Państwa, z niewyjaśnionych jednak przyczyn, uchyla się od takowej odpowiedzialności za szkody spowodowane przez m.in. właśnie jelenie, spychając odpowiedzialność za takie wypadki na zarządcę drogi, na której zdarzenie wystąpiło. Zarządca drogi może się jednak łatwo od odpowiedzialności wykpić, wystarczy, że wykaże, że dokonał co w jego mocy, by wypadkowi zapobiec, to znaczy, że właściwie oznakował drogę znakiem A-18b. W podanym przykładzie, gdy zwierzę wyskakuje nagle, z boku pojazdu na jego dach, takie oznakowanie nie jest jednak żadnym zabezpieczeniem.

 

Na pewno za szkody nie odpowiada w żadnym stopniu nadleśnictwo ani koła łowieckie, choć to do tych podmiotów poszkodowani zwracają się najczęściej w pierwszej kolejności. Zadaniem nadleśnictwa jest wyłącznie gospodarka leśna, czyli mówiąc kolokwialnie - wycinka drzew i sprzedaż drewna, oraz sadzenie w zwolnionych w ten sposób miejscach nowych nasadzeń. Koła łowieckie natomiast, nie są w ogóle instytucjami państwowymi, a zatem nie ponoszą za zachowanie zwierząt jakiejkolwiek odpowiedzialności (chyba, że wypadek nastąpi w wyniku pobliskiego polowania, co poszkodowany musi sam udowodnić!) do czasu zgodnego z prawem pozyskania zwierzyny w wyniku polowania. Tyle, że pozyskane w ten sposób zwierzę nie stanowi już żadnego zagrożenia dla użytkowników dróg publicznych.

 

Warto w tym miejscu wspomnieć jeszcze o rolnikach, pszczelarzach czy mieszkańcach odwiedzanych przez dziki przedmieści. Oni także ponoszą ze strony dzikich zwierząt dotkliwe straty, których dochodzenie jest nierzadko bardzo problematyczne. Na przykład pszczelarze nie dostają jakichkolwiek odszkodowań za wybijanie pszczół przez dzięcioły, gdyż te nie są objęteżadnym ministerialnym wykazem!

 

Nad tym zagadnieniem należy się pochylić i kompleksowo je uregulować. Skarb Państwa jako właściciel tych zwierząt powinien poczuwać się do odpowiedzialności albo... wykupić polisę OC. Jak natomiast taka odpowiedzialność miałaby wyglądać? To już, niestety, temat na dłuższą dyskusję.